Archiwum listopad 2004


lis 29 2004 "Moja Historia" - nowa opowieść
Komentarze: 1

To właśnie tu,przy tym rogu stałem kiedyś.Wysoki, chudy z podkrążonymi oczami i pokłótą ręką na maxa...chwiejnym krokiem wchodziłem co wieczór po obdrapanych schodach starej kamienicy we Wrocławiu. Co noc spałem w jakimś kącie pokoju, chociaż mieliśmy dwa łóżka-moje,Angeli i Kuby.Ten wracał albo ze mną albo późno w nocy.Czasem widziałem łzy Angeliki.Nie miałem normalnej rodziny,chociaż dwójka przyjaciół zastępowała mi ją nieźle.Kiedy mój tata odszedł,zastąpił go ojczym.Tak wiele nas różniło,że wywalił mnie.Mamie napisałem,że uciekłem,ale to nieprawda.Zresztą...ona też w pewnym sensie się przyczyniła do tego.Kiedy urodziła Lilian,moją młodszą o 3 lata siostrę,tak naprawdę dawała tylko jej miłość.Ja  słyszałem co robię,jaki jestem okropny dla niej,że to przeze mnie ojczym ma takie nastawienie do mojej osoby.Życie na ulicy nie było łatwe.Fakt,miałem przyjaciół.Smok, który naprawdę miał na imię Piotr,jego kobieta Karolina,często mnie zapraszali na nocleg.Ale nie dało się uniknąć "piekła ulicy".Moi starzy byli bogaci,bardzo,a ja nie omieszkałem zabrać im trochę forsy na odchodne.I tak wciągnęły mnie dragi.Od razu zacząłem od koki i speed'ów.Czasem sQn z kumplami pod budą.Na koniec przyszła hera,i tak żyłem.Z dnia na dzień,z jednego kłucia w drugie itd.Co tu dużo mówić,gówno i tyle.Kiedy byłem trzeźwy jeździłem na Hondzie.Miałem talent,to jeździłem w wyścigach i zarabiałem.Niewielu przeżywało mordercze prędkości,samemu mi zdażało się nie wyrobić na zakręcie i wjechać w bandę.Ból niesamowity.Szybkość ponad 250km/h i wjechanie w bandę,oni widzieli tylko kurz,ja widziałem krew na rękach,nogach,klatce.Czasem zalewała mi oczy.Porozdzierane ubranie i zniszczony kask uciskający czaszkę,która ledwo co wyszła z poprzedniego wypadku.Potem nie mogłem chodzić, Angela się mną zajmowała.Oczywiście zabraniała mi ćpania wtedy,ale ja nie mogłem wytrzymać i była zmuszona dawać mi w żyłę.A gdy zdrowiałem,impreza,wychaczona laska i sex gdzieś w mieszkaniu.Kobiety były dla mnie podtekstem sexualnym, nic innego mi się z nimi nie kojarzyło tylko sex.Nawet Angela padała czasem ofiarą mojego nierozładowanego napięcia.Na szczęście bez stosunku.Laski latały za mną,bo byłem nawet nawet.Ciemne oczy,włosy czarne.190cm i szerokie bary.A miałem wtedy 15 lat.I tak egzystowałem.Nikt się o mnie nie martwił,nikt mnie nie szukał.Nigdy.Po pewny czasie poznałem Natalię.Była inna niż wszyskie.Pierwszy raz poznałem osobę,która kochała mnie za to jaki jestem,i widziała we mnie innego Damiana.Nie tego,którym byłem na codzień,ale tego wewnątrz.Jej rodzicom nie podobało się to,że byliśmy razem.Pewnego dnia zabronili mi się z nią widywać.Podchodziłem wtedy do jej okna i puszczałem strzałki,żeby wyjrzała.Te kilka chwil były warte poświęcenia własnej skóry.Kiedyś pobiłem jej starego,a ten chciał mnie zastrzelić.Wtedy przyszła do mnie i oznajmiła,że odchodzi.Wyjeżdżają,nie pamiętam już gdzie.Może Niemcy.Mam zapomnieć o niej.I wyszła.Ta jedyna,ta którą tak kochałem,która dużo we mnie zmieniła - odeszła.Nie chciało mi się żyć.Komu by się chciało.Próbowałem się zabić ale mi nie wyszło.Skoczyłem z okna i pogruchotałem jedynie kości i połamałem żebra.Żyłem.Troszkę wcześniej poznałem pewną Baśkę.Była miła i jakoś pomagała mi przeżyć.Opowiedziałem jej o wszystkim.Znała moją historię, jedyna nieznajoma, i jedyna osoba nie z kręgu moich przyjaciół, która poznała moje życie od podstaw.Dla niej chciałem zapomnieć o Natalii i o dragach.Udało mi się ale na chwilę.Natalia wpradzie zniknęła, ale to wszystko.Nie dało się pozbyć śmierci.Z dnia na dzień było coraz gorzej.Tymbardziej, że ujawniły się moje problemy z sercem.Angelika stwierdziła, że jest gruba i zaczęła się głodować.W sumie też zacząłem, chociaż wychudziły mnie już dragi.Minął tydzień, miałem wyścigi a nadal głodowałem.14:00 - lotnisko i nas paru, a wokół ludzie na niby-trybunach.Dzisiaj liczyła się szybkości i krótki czas przejazdu określonej trasy.Byłem ostatni, bo najmłodszy.Usiadłem na ziemi i oglądałem.Na trybunach zasiedli Angelika, Kuba i Karolina.Smok jechał przede mną.Nadeszła moja kolej.Z lekką tremą wsiadłem na motor.Głosy ludzi odbijały się echem w mojej głowie.Pierwszy gwizdek-z nerwów nie zdążyłem założyć kasku.Drugi-nacisnąłem gaz. Trzeci-na liczniku 200km/h.Ruszyłem z piskiem opon.Coś uderzyło mnie w głowę a na twarz i oczy trysnęła mi krew.Przyspieszyłem trzymając mocno kierownicę.Kiedy przejeżdżałem metę dorwało mnie wyczerpanie z głodu.Nie zdążyłem wyhamować i już razem z wywróconym motorem kręciłem się wokół własnej osi, przemieszczając się gdzieś w bok lotniska.Otworzyłem oko.Świat przestał wirować.Nade mną stanął przerażony Kuba,obok niego Smok,który jechał przede mną wcześniej.Zaczęli powtarzać coś gorączkowo,czego nie mogłem zrozumieć.Usłyszałem głos Karoliny: "Boże, on jest przytomny".I wtedy dwie pary rąk złapały mnie za barki i próbowały wyciągnąć spod Hondy, która zaczęła się tlić.Wrzasnąłem z bólu.Na Karo trysnęła krew z mojej nogi.Kuba coś krzyknął i zaczęli szarpać mnie mocno.Tona gruzu leżąca na moich nogach ruszyła się i wyciągneli mnie.Przenieśli mnie daleko od motoru.
-Zdjęcia...-wychrypiałem.Karolina podniosła się i pobiegła do motoru.Ten zaczął groźnie strzelać.Kuba i Smok z przerażenia nie mogli się ruszyć.Nie wiem jak,ale podniosłem się i podbiegłem do dziewczyny.Byłem kilka metrów od niej i motoru.Podeszła do mnie a ja przewróciłem ją ostatkiem sił, położyłem się na niej i zakryłem jej głowę barkami. Fala wybuchu oderwała mnie od niej.Nie miałem siły ponownie jej "obronić".Kawałek motoru wyrwał obok mnie dziurę.Smok i Karo podbiegli do mnie i pociągnęli w stronę Kuby.Druga eksplozja-straciłem przytomność.Trzecia-zadzwonili po karetkę.
Szpital to była męka, której w życiu jeszcze nie przeżyłem(jak potem się okaże, bywało gorzej).Nic nie dawały proszki przeciwbólowe czy zastrzyki.Każda cząstka mnie cierpiała, nie dość że z "głodu",to i z bólu.Nocami zwijałem się w kłębek i próbowałem wmówić umysłowi, że wziąłem herę.Po kilku tygodniach, ból zelżał.Jednak coś było nie tak.Nie mogłem ruszać nogami.Smok będąc u mnie od razu przedstawił sprawę jasno.Nie będę chodził.Myślałem,że to żart,nawet przez chwilę śmiałem się jak opętany,ale Piotrek był za bardzo poważny.Nie mogłem nic z siebie wydusić.Po kilku dniach Kuba i Ange zabrali mnie do domu.Jak się dowiedziałem, nie został mi nikt, prócz czwórki przyjaciół.Karo,Angelika,Smok i Jakub.Ta druga przez cały czas próbowała przywrócić mnie do życia.Ale skazana została na niepowodzenie.Mój świat zwęził się do czterech ścian, porcji hery i łóżka.Przesadzam?Tak naprawdę zrozumiesz, jak przeżyjesz to.
Mijał kolejny dzień.Patrzyłem posępnie na bębniące w szybę krople deszczu.Usłyszałem, że ktoś wchodzi, ale nawet się nie odwróciłem.Na kraku poczułem zimną dłoń Angeliki.Obróciłem głowę.Po jej policzkach spływały łzy.W drugiej ręce trzymała puste pudełko po jakichś tabletkach.
-Dag.On mnie rzucił.Pomóż mi...
Usiadła na moje kolana, a głowa opadła jej bezwładnie na moją pierś.Przytuliłem ją i siedzieliśmy tak aż wrócił Kuba.Wszedł powoli i zbliżył się do nas.
-Co się stało?
-Powiedziała,że ją rzuciłeś.Wzięła coś.Zabieraj ją natychmiast do lekarza bo nie jest z nią chyba dobrze.
Kumpel podniósł ją i ruszył do drzwi.
-Skąd ona to sobie wymyśliła - zapytał.
-Nie wiem.Może miała powód.Załatwiłeś?
-Taa.
-Ruszaj już!

Jakoś doczołgałem się do łóżka i położyłem się z pustką w głowie.Zamknąłem ciążące powieki i pogrążyłem się w ciemnej nocy.

Obudził mnie promień słońca sączący się z pomiędzy listew żaluzji.Bolała mnie głowa i oczy.W e łbie dudnił mi jakiś damski głos.Dziewczyna krzyczała.Wytarłem czoło, z którego ściągnąłem jakąś szmatkę.W drzwiach pojawiła się zatroskana twarz Karoliny.
-Nareszcie,już 12!
Podniosłem się do góry i spojrzałem na nią badawczo.
-Dlaczego się tak cieszysz?
-Popatrz sam...-zachichotała wskazując palcem pomiędzy moje nogi.Z uśmiechem przykryłem się kołdrą.Nagle usłyszałem pisk dziewczyny.
-Dag!zobacz...
Spojrzałem na swje nogi.Zgiąłem je nieświadomo w kolanach.Z bólem,ale z powrotem je wyprostowałem.Moja radość była tak wielka,że usiadłem z wrażenia.
-Tak się cieszę-szepnęła mi dziewczyna i przytuliła się do mnie.
-Wiesz,smok,wczoraj szliśmy wieczorem...i te ździry Moniki i jacyś kolesie.Kazał mi iść do was.Boję się...Dag,on mi dał życie, wszystko...jeżeli nie żyję...boże...Damian.
-Kochanie, nie myśl tak.Postaram si do niego zajrzeć zaraz.Ty zotań,ok?
-Jesteś słaby...to daleko...dam sobie radę.
-Karo proszę.To mój brat,przyjaciel.Daj mi 1 h i zadzwonię.
Nie wiedziałem jak,ale zszedłem na ulicę i trzymając się ściany ruszyłem do Smoka.Wyglądałem trochę jak pijany,ale co tam.W połowie drogi mięśnie odmówiły współpracy.Upadłem na kolana i oparłem się o jakiś murek nieznanej mi posesji.Z daleka usłyszałem głos mojej znajomej.Była jeszcze z jakąś laską.
-Damian!-wykrzyknęła.Ta druga, młodsza popatrzyła na mnie ze strachem.
-Chodź Dina,to jakiś ćpun.
-Nie!Jezu, jak Ty się tu dostałeś?Coś się stało?
-Pomożesz mi dojść do Smoka?
-Jasne. Nadia pomóż mi.
Śmiesznie to musiało wyglądać.Dwie dziewczny trzymające w pasie chłopaka wyższego od nich o ok 30 cm.Ból wprawdzie przeszywał każdy skrawek moich nóg,ale jakoś doszliśmy do domku Smoka.Podziękowałem Dinie, jej koleżance i zapukałem.W środku rozległ się jazgot psa i po chwili głos Piotrka.Drzwi otworzyły się z rozmachem.
-Dag!
-Cze stary.I co z Tobą?
-Karo coś mówiła?Właściwie nie tak źle.Nożem w brzuch dostałem.Ale znajomy przyszedł potem i mi opatrzył ranę.Ogólnie widzisz, morda obita i bolące mięśnie.Chcesz browara?-zapytał.
-Chęęętnie.
Podał mi Carlsberg'a i usiadł obok.Po chwili odezwał się:
-Przypomnieli mi, jak zabrałem ją z ulicy.Pamiętasz?
-Taa,ale nie opowiadałeś dokładnie.
-Na Sukach znalazłem się przypadkowo.Po tamtej imprezie u Diega.Najebany wciągnąłem ją do samochodu i przyjechaliśmy tutaj.Nie zdążyłem spokojnie wejść do pokoju a ona już zrywała z siebie ciuchy.Dobrze wiedząc jak to jest, domyślisz się co zrobiłem.Zwierzęcy instynkt.:)
Pokiwałem głową z uśmiechem.Ile razy na imprezach,napalony ciągnąłem laskę do kibla, ściągałem spodnie i podsadzałem ją sobie, jak najszybciej pchając się w jej cipkę.5 minut później i już bawiłem się dalej rozładowany.

-Skończyliśmi tak wyczerpani, że zasnęliśmy obok siebie.Po jakiejś godzinie obudził mnie jej szloch.Przytuliłem ją do siebie, a ona powtarzała ciągle, żebym jej nie bił i że musi wziąć amfę.Miałem coś tam jeszcze po imprezie to jej dałem.Zasnęła jakieś dwie godziny później wtulona we mnie.Decyzja o jej zostaniu zapadła od razu.I tak zgarnąłem pierwszego człowieka z ulicy.Potem byłeś Ty.
-Tak, tak Sanmarytaninie...-spojrzałem przez okno.
-Odwiozę Cię do domu i zabiorę Karo.
-Spoks,niezła ulewa.
Cudem dotarliśmy do garażu.Deszcz lał niesamowicie.Ciszę w naszym mieszkaniu przerwały charakterystyczne kroki Kuby.Otworzył nam i wpuścił do środka.Podał mi rękę i ze szczerym uśmiechem powiedział:
-Gratuluję.Karolina nam powiedziała.Ja też mam nowinkę.
Smok domyślając się o co chodzi odszedł do swojej "pani" i zostawił mnie zdezorientowanego.
-Będziesz wujkiem-zawołał nienaturalnym głosem Jakub.Otworzyłem szeroko usta i pociągnąłem go z bara.Z radości wyrwał nas głos Angeliki.
-Możecie przynieść tą herbatę?!
Bawiliśmy się do rana, popijając drinki za zdrowie Ange,Smoka i moje.

Ranek był zimny i blady.Pukanie narastało mi w głowie.Podniosłem powieki i zwlokłem się z łóżka.Złapałem za klamkę i otworzyłem nachalnym gościom.To były Dina i ta druga-Nadia.Wpuściłem je do pokoju Angeliki i Kuby, bo w moim był syf.
-Herbata,kawa,piwo?!-zawołałem do nich z kuchni.
-Może być śniadanie!-odpowiedziała mi Dina.
Wparadowała do kuchni z uśmiechem.Rozplotła brązowe włosy i usiadła mi na kolanach.
-Yyy...jajecznica się spali.
Nadia poderwała się i zdjęła patelnię z ognia.Dina zaczęła kąsać mnie w ucho.Wyglądała strasznie ponętnie w swojej przydużej koszulce z Mass'a.
-Dag-szepnęła-Chodźmy do Ciebie.Smacznego Nadia.
Nie trzeba mi było dwa razy powtarzać.Podniosłem się zakrywając przed kumpelą Diny wypukłość na moich boxerkach.Weszłem do pokoju i spojrzałem nagrzany na przeciągającą się na moim łóżku dziewczynę.Krew burzyła się we mnie coraz mocniej.
Ona zdjęła koszulkę a jej piersi rozkosznie zakołysały się.Nie powstrzymując się już podeszłem do niej i zacząłem pieścić jej piersi intensywnie i namiętnie.Poczułem jak dłonie dziewczyny sprawnie ściągają ze mnie boxerki.Leżałem teraz na niej nagi ze sterczącym kutasem,ocierającym się o jej majtki.Odsunąłem materiał ich niechcący i wślizgnąłem się w jej gorącą, mokrą szparkę.Jęknęła przeciągle.Wystraszony wyszłem z niej.
-Nie!-syknęła oddychając ciężko.
Weszłem w nią spowrotem.I zaczął się osrty sex.Działałem mechanicznie, coraz mocniej i głębiej wchodząc w nią.Już dochodziłem, kiedy poczułem na swoim chuju skurcze jej pochwy.Wygięła ciało mocno w tył i jęk przeszywającej rozkoszy wydobył się z moich ust.Posuwałem ją jeszcze chwilę ale juz wolniej i mniej energicznie.Po chwili jednak leżałem już oboko niej spocony i zmęczony.Dina wtuliła się w moje ramiona tyłeczek zwracając ku mojej męskości.
-Dziękuję-szepnęła, a ja poczułem coś mokrego na podbrzuszu.Podniosłem głowę.To była krew zmieszana z moją spermą.
-Ty...ty byłaś...-zająknąłem się.Spojrzałem na jej twarz.Na policzkach miała rozmazany przez łzy tusz.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś?Kotku...
-Ch,chciałam się tego pozbyć,pragnęłam Cię od zawsze i pragnęłam oddać Ci to.
Zachlipała a ja przytuliłem ją mocno do siebie i przykryłem nas kołdrą.
-Przepraszam.Gdybym wiedział, nie byłbym taki brutalny.Tylko raz w życiu posiadłem dziewicę i wiedziałem o tym.Kurwa!Dlaczego nie skończyłem na początku, kiedy widziałem ból w Twoich oczach...-sam siebie jebnąłem w głowę.Ona wytarła czerwone oczy w pościel i roztarła mi guza.
-Bardzo bolało?-zapytałem.
-Nie tak bardzo, jak sobie wyobrażałam.Dziękuję- i z uśmiechem pocałowała mnie.
Byłem teraz kilka miesięc wstecz.To samo łóżko,pokój,godzina.Ja i Natalia.Wtedy wiedziałem, że muszę bć delikatny,spokojny i z bacznością patrzeć w jej oczy,aby nie zataiła bólu,aby nie cierpiała przeze mnie.Wyniosła z Tego to co najpiękniejsze, bo była dla mnie wszystkim, więc oddałem jej całego siebie w najbardziej łagodnej wersji.Poczułem ból w sercu.Otworzyłem oczy.Dina patrzyła na mojego penisa i trącała go palcem z ciekawością dziecka.Złapałem delikatnie jej dłoń i położyłem na ciekawiącej ją części ciała.Nieco ośmielona zacisnęła na nim palce i powoli przesuwała rękę w górę i w dół.Rozluźniłem się i poddałem jej zabiegom.Chyba wyczuła, że daje mi to rozkosz, bo coraz szbciej i mocniej ruszała ręką.Siłą powstrzymywałem stękanie.Nagle na "główce" poczułem jej oddech i zimny język.Tego było za dużo.Pała stała mi twarda i gotowa do akcji.Jednak powstrzymałem się,wiedziałem,że kolejny stosunek przyniósłby jej jeszcze większy ból.Oddałem jej do dyspozycji mojego członka.Ssała go i lizała, a ja już prawie dochodziłem.Cofnąłem go, żeby nie wystrzelić w jej ustach.Ona jednak jakby na przekór objęła go mocno i ssała jeszcze łapczywiej.Nie wytrzymałem.Potężna dawka spermy strzeliła jej w gardło.Zaczęła się krztusić przez chwilę.Spojrzałem na nią z rozwartymi oczami.Krzywiąc się trochę połknęła wszystko.
-Ty Wariatko!!-krzyknąłem.
-No co?-zapytała przekornie i zaczęła się śmiać.Poczochrałem ją po głowie i wtuliłem się w nią.Do drzwi zapukała Nadia.
-Dina,ja idę.Papa!
-Heej!-zawołała jej kumpela.
Zmrużyłem oczy i głaskałem partnerkę po policzku.
-Mogę zasnąć?-zapytała.Uśmiechnąłem się.
-Jasne malutka.Miłych snów.
Ja też powoli zanurzyłem się w odmętach snów.Obudził mnie siąpiący deszcz.Dina leżała oddkryta.Delikatnie, żeby się nie obudziła rozmasowałem jej ciało dłońmi i przykryłem ją.Patrzyłem z ubawem na miny i odgłosy jakie wydawała i robiła przez sen.Nagle drzwi zaczęły skrzypieć.Gwałtownie odwróciłem głowę i ruchem ust nakazałem milczenie Angelice.Wstałem do niej zapominając o braku boxerek.Ona z pobłażliwym uśmiechem wyjaśniła, że idzie spać.Podeszła do mnie bliżej i poczułem jej ciepłą dłoń pomiędzy nogami.
-Uważaj, żeby nie odleciał-zażartowała i na odchodne poklepała mnie w tyłek.Stałem tak wryty,aż usłyszałem głos Diny.
-Coś się stało?
-Nic słonko,śpij sobie.
Pokiwała głową i skuliła się pod kołdrą.

angel_tygrysica : :